Asset Publisher Asset Publisher

Szakale złociste są na Pomorzu. Czy dotrą do kartuskich lasów?

Od kilkunastu miesięcy wiadomo o obecności szakala złocistego na Pomorzu. Osobniki te pojawiają się w lasach w okolicach Słupska, martwego szakala, zagryzionego prawdopodobnie przez wilki, znaleziono niedawno niedaleko Kwidzyna. Czy istnieje szansa, że te drapieżniki dotrą do kartuskich lasów?

Szakal złocisty zamieszkuje głównie południową część Europy. Jego aktualny zasięg obejmuje całe Bałkany, Węgry, Austrię, Mołdawię, Rumunię, Grecję i sięga po czarnomorskie wybrzeże Ukrainy i Rosji aż do Morza Kaspijskiego i Kaukazu, gdzie łączy się z populacją azjatycką. Pojedyncze osobniki zaobserwowano także w Szwajcarii, Niemczech, Czechach, Słowacji i Białorusi.

Szakal kontra wilk

Od 2015 roku drapieżniki te obserwowane są również w Polsce – na Polesiu, w dolinie Biebrzy, a w 2016 roku dotarły na Pomorze – widziano je w okolicach Słupska. 30 grudnia leśnicy z Nadleśnictwa Kwidzyn zostali zawiadomieni o martwym zwierzęciu znalezionym w lesie, podobnym do lisa lub wilka.

- Kolega leśniczy, który pojechał na miejsce, stwierdził, że to szakal złocisty. Nie był jednak do końca pewien, zawiadomiono więc Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych, Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska oraz powiatowego lekarza weterynarii. Powiadomiono też Instytut Badania Ssaków Państwowej Akademii Nauk w Białowieży. Naukowcy potwierdzili nasze przypuszczenia – mówi Roman Wasilewski, gł. spec. Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku ds. gospodarki łowieckiej i polowań. – Okazało się, że zwierzę nie żyło już dwa tygodnie, na ciele nosiło ślady pogryzienia. Na tych terenach od jakiegoś czasu występują dwa wilki, jesteśmy niemal pewni, że to z tym drapieżnikiem szakal stoczył walkę.

Jak podkreśla Roman Wasilewski, wyniki badań wskazały, że znaleziony szakal był 3, 4-letnim samcem o wadze około 14 kilogramów. Naukowcy z Białowieży prowadzą aktualnie badania, które pozwolą ustalić, skąd szakal przybył na Pomorze, określą też jego dietę.

                                                Szakal złocisty osiąga wysokość do 50 cm w kłębie                           

Według obserwacji leśników z Kwidzyna, myśliwych i osób postronnych, w tamtejszych lasach występować może jeszcze sześć osobników tego gatunku.

Szakale na Kaszubach?

Dlaczego szakal złocisty, niespotykany dotąd w Polsce, wybrał sobie właśnie te tereny do bytowania? Roman Wasilewski tłumaczy, że wpływ na to może mieć ocieplenie klimatu, obszary atrakcyjne pod względem występowania zwierzyny łownej, zmiany w gospodarce rolnej.

 

                                       Szakale preferują otwarte, urozmaicone tereny, porośnięte trawami i krzewami.                    

- Szakal złocisty lubi tereny otwarte, rzeczne doliny, podmokłe obszary. Żywi się zwierzyną łowną: sarnami, zającami, ale też ptactwem oraz płazami i gadami, często również owocami, a nawet padliną. Zjada też gryzonie, które łatwo może znaleźć na łąkach czy ugorach – mówi. – Nie wiemy, czy będzie on zagrożeniem dla lisów czy jenotów, czy też będzie z nimi koegzystował. Z pewnością jego naturalnym zagrożeniem będzie wilk.

Być może szakal złocisty wkrótce pojawi się również i w kartuskich lasach.

- To bardzo prawdopodobne – twierdzi Roman Wasilewski. – Tereny te są z pewnością dla niego atrakcyjne, wiele czynników sprzyja coraz szerszej kolonizacji tego gatunku.

Szakal ma złote, krótkie, szorstkie futro, którego zakres barwy waha się pomiędzy złotym a jasnożółtym kolorem, przechodzącym w kolor brązowy na końcach kończyn. Z daleka podobny jest do lisa, poznać go jednak można po długich kończynach. Osiąga przeciętnie 38–50 cm wysokości w kłębie, a 70–105 cm długości.

Roman Wasilewski podkreśla, że zwierzę to nie jest żadnym zagrożeniem dla człowieka. Może jedynie stanowić zagrożenie, podobnie jak lis, dla hodowanego ptactwa.

- Mieszkańcom Kaszub i miłośnikom przyrody pozostaje tylko wypatrywać tego ciekawego gatunku i nie dziwić się, gdy w lesie napotkają zwierzę o złocistej sierści, podobne trochę do lisa na nieco dłuższych łapach – mówi Roman Wasilewski.